Jesteśmy tym, co jemy – to stare przysłowie doskonale zwraca uwagę na charakterystyczną zdolność wszystkich żywych organizmów naszej planety, czyli przyswajalność. Umiejętność przyswajania składników odżywczych z pożywienia ma wyjątkowe znacznie dla ludzi. Okazuje się bowiem, że pod pojęciem żywność ekologiczna, faktycznie kryje się zdrowie.
Do świata fast foodów, polepszaczy, modyfikatorów, sztucznych aromatów, konserwantów, stabilizatorów i emulgatorów, bio żywność nie pasuje zupełnie. I nie chodzi tylko o to, że bio z samego założenia ma być zdrowe, lecz o to, że wyboru żywności ekologicznej dokonuje klient świadomy zagrożeń płynących z niewłaściwej diety. Taki klient wie, że jedzenie to nie tylko kalorie i zaspokojenie głodu. Swoje decyzje konsumenckie opiera na wiedzy o zdrowej żywności i zdrowym trybie życia. Trudniej go omamić kolorowym opakowaniem i rozbudowanym marketingiem.
Klient wybierający żywność ekologiczną, to trudny klient. Chociażby dlatego że doskonale będzie zdawał sobie sprawę z tego, że zdrowa żywność to nie tylko napis BIO na pudełku. Jeśli żywność faktycznie ma być bio, proces jej produkcji od samych podstaw musi być zorientowany na uzyskanie żywności w pełni ekologicznej. Nie da się bowiem w sposób sztuczny wyhodować zdrowej żywności. Na dodatek żywność ekologiczna jest w produkcji droższa, a więc i trudniej jej konkurować z artykułami spożywczymi naszpikowanymi chemią.
Na sklepowej półce zawsze zdrowa żywność zawsze będzie miała większą cenę i nie jest to spowodowane li tylko większą marżą. Zatem czy bio żywność może w ogóle konkurować z żywnością modyfikowaną? Z powodzeniem. Jednak warunkiem tego powodzenia jest po pierwsze w pełni odpowiedzialny proces produkcji, który już w samych swoich założeniach ma na celu uzyskanie bio żywności. Drugim warunkiem jest świadomość konsumencka, która pomimo wyższej od pozostałych produktów ceny, skłoni nas do wyboru właśnie zdrowej żywności podczas dokonywania codziennych zakupów. Pamiętajmy że jesteśmy tym, co jemy.
